Zawsze zastanawiałem się co można robic jak jest ciepło, z
czasów dziecinnych kiedy napieprzało się patykiem w mrówki zostało mi pewne
upodobanie do ciągłego pozostawania w ruchu, dlatego ogromnie cieszyłem się kiedy
na Cyprze okazało się że nie tylko jestem skazany na wegetacje w basenie z
drinkiem ale tez stanę się uczestnikiem ciekawej wyprawy. Cypr zaskakuje wielokrotnie,
zaczynając od plantacji owocowych z niebieskimi workami foliowymi na kiściach
bananów czy niebywale smaczna pomarańczą zerwana prosto z drzewa. Posmakowałem wina i dalej nie wiem czym się ludzie
zachwycają? J tajemniczo wyglądają drzewa oliwne
które maja po 1000 lat… ale oliwek wprost z drzewa nie polecam… koszmarny smak J
Po drodze odwiedziliśmy jakąś Afrodyte ale nie było jej na
skale mimo że się umawialiśmy. Potem wizyta
z starym domu na wzgórzu … ale goście mieli widok J
Przecinając wyspę skosem mijaliśmy fajne widoczki, jakieś rośliny
które tylko tam rosną, opuszczone wioski i osła, dziwne … bo jego brat bliźniak
był po 2 stronie wyspy.
Jako społeczeństwo katolickie udaliśmy się zobaczyć relikwie
na wyspie, głowę św Łazarza, tak tego wskrzeszonego… jak widać wskrzeszenie nie
było trwałe.
Deserem wyprawy było szaleństwo w pieknej wodzie i
kosztowanie tego co złapali w sieci J
tylko tort z ośmiornicy się nie udał bo się ruszał…
Cypr spełnił jedno z moich życzeń … zatańczyłem zorbe w
greckiej tawernie … J
Cyprysił - Elgonczo
cholernie fajne ;)
OdpowiedzUsuń